29 lis 2014

Odcinek 6

Dochodząc do głosu serca- Błękit Nieba 

    Ona jest taka bezbronna. Taka niewinna. Taka kochana. Zwłaszcza jak śpi. Ile czasu minęło jak tu przyszedłem? Będzie już chyba pół godziny... Nie mogę odwrócić od niej wzroku. Jej włosy lekko rozłożone na poduszce, jej usta lekko ściągnięte, jej spokojny oddech. To wszystko kształtuje filigranową postać, nie mogę uwierzyć, że właśnie ona wpadła wczoraj w sidła tych idiotów. Moje dłonie zaciskają się samoistnie gdy tylko pomyślę co przeżyła. Nie powinna... Jest dla mnie najważniejsza. Jest moją przyjaciółką i postaram się o to aby znaczyć dla niej tyle samo co ona dla mnie...

Powracając do początku historii- Błękit Oceanu

    Otwierając oczy widzę jakby przez mgłę pomieszczenie. Zamykam je z powrotem i przewracam się na plecy. Biorę głęboki wdech i wydech. Moje ręce same wędrują za głowę powodując rozruszanie mięśni. Otwieram ponownie oczy i widzę Ciebie. Stoisz oparty o framugę drzwi i patrzysz na mnie z nieodgadnionym wzrokiem. Mam ochotę uciec daleko stąd. Wczorajsze wspomnienia zalewają mój umysł. Do oczu napływają gorzkie łzy. Byłam silna wczoraj. Dzisiaj już nie potrafię. Dlaczego to wszystko mnie spotyka? Wyprostowany odwracasz się i zamykasz drzwi. Podchodzisz bezszelestnie i kładziesz się obok mnie. Moje wątłe ciało bierzesz w objęcia, a łzy ścierasz palcem. Nie potrafię się cieszyć z twoich gestów.
Wracają kolejne wspomnienia. Te jak wyzywałeś mnie na korytarzu. Te jak oszukiwałeś, udawałeś, kłamałeś.. Ile rzeczy negatywnych wysłałeś w moim kierunku? Niezliczone setki. Byłam sama. Tak jak wczoraj. Nie ma w tym teoretycznie twojej winy, a jednak gdybyś mnie wczoraj odwiózł. Gdybyś chociaż raz mnie posłuchał. Nie potrafię jednak przestać Cię kochać. Kolejna szpilka wbija się do mojego serca. Bo ty przecież prowadzisz nas do przyjaźni. Nagle do pokoju wpada twoja mama. Jedyna osoba, która ostro potraktowała twoje zachowanie. Nie byłoby w tym nic dziwnego. Przecież jest twoją opiekunką i nauczycielką, a jednak wśród wszystkich "wzorów", ona jedyna zabroniła Ci znęcania się nade mną. Posłuchałeś? Nie. Gdyby tylko wiedziała..
-Dzieci wstawajcie- rozlega się jej cichy melodyjny głos. Widzi moje łzy i twoją troskę, ale chce zachować pozory. Chce pozwolić mi zapomnieć.- Śniadanie świąteczne już na stole.
-Zaraz przyjdziemy- mówię słabo z ponurym uśmiechem. Śmiech przez łzy, bo nie zdążyłam odpowiednio się przygotować. Schować...

Oddając pałeczkę pierwszeństwa- Błękit Nieba
Mógłbym leżeć z nią całe wieki. Nie jestem pewien czy aby na pewno dobrze to świadczy. Zaczynam powoli tracić wizję naszej przyjaźni. Delikatnie nachylam się nad jej twarzą i składam delikatny pocałunek. Reaguje od razu oddając pieszczotę. Cóż może nie powinienem, a jednak coraz bardziej mi się to podoba.
Moja dłoń powoli głaszcze jej włosy, a oddech staje się przyśpieszony. Nagle Ada odpycha mnie od siebie i gwałtownie ucieka w stronę drzwi. W jej oczach ponownie lśnią łzy. Wellinger ty idioto coś ty zrobił?! Jak najszybciej podążam w kierunku zniknięcia dziewczyny. Dość szybko orientuje się, że przekręciła kluczyk w zamku. Puk, puk...
-Ada otwórz proszę. Nie chciałem- stwierdzam cicho stojąc tuż przy drzwiach. Odpowiada mi głucha cisza. Puk, puk... Zero reakcji. Zero oznak życia.
-Adrianna ty chyba nie chcesz zrobić czegoś głupiego- drę się na całe gardło gdy tylko do głowy przychodzi mi myśl o jej próbie samobójstwa. Nie może tego zrobić! Nie przeze mnie! To moja przyjaciółka, nie pozwolę!
-Andreas co się dzieje!- woła wychylająca się z kuchni dość zdenerwowana mama. Dlaczego tu jesteś? Bez twoich pytań, byłoby prościej mamo!
-Nic, po prostu..- przerywam, bo zabrakło mi słów. Co mam powiedzieć? Że ją pocałowałem i uciekła?
-Po prostu?- dociekliwa osobowość mamy nie pozwala na zastanowienie się jak wybrnąć.
-Po prostu... pocałowałem ją.. znaczy  Adę i no ..ona ...ten no... schowała się- jąkam się niczym pięciolatek. Na twarzy mojej mamy wpływa niesamowita złość. Czuję, że nie będzie miło. Zalega cisza, porównując to taka "cisza przed burzą".
-Zwariowałeś! Wiesz co ona przeżyła wczoraj?!- głośny krzyk rozbrzmiewa w korytarzu. I po co ona mi to przypomina?! I po co ona jej to przypomina?!
-Jak mógłbym zapomnieć! I co to ma wspólnego z aktualną sytuacją?
-I ty mi tu jeszcze sarkasz?! Zafundowałeś jej powrót do wczoraj! Nachalne całowanie jej to nie klucz Andi! Ani do przyjaźni ani do miłości! Zwłaszcza w takich okolicznościach!- Andreas ty głąbie niepospolity!
----------------
Przepraszam, że mnie nie było. Teraz postaram się włączyć w "blogowy świat" wraz z nowymi rozdziałami u was zacznę komentować. Mam nadzieję, że się nie obrazicie.
Zachęcam do komentowania powyższego rozdziału :)
Liliana Wellinger
Ps.Andreas musi wyzdrowieć po dzisiejszym. Liczę, że nic mu się nie stało. Trzymajmy za niego kciuki :)

1 komentarz:

  1. Serdecznie zapraszam! :)
    http://tylko-na-ciebie.blogspot.com/
    I przepraszam za spam, ale go nie masz ;<
    No i rozdział przeczytam, naprawdę, ale muszę sobie wszystko od początku przypomnieć, bo dosyć spory odstęp czasu był :)

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

Layout by Yassmine