21 gru 2014

Odcinek 7

Po usilnych prośbach mojej mamy Adrianna opuściła wreszcie łazienkę. Jej ciało zostało od razu porwane w objęcia przez moją rodzicielkę. Później zniknęły obie w moim pokoju, zamykając drzwi na klucz. A ja? Dalej stałem niczym słup soli na korytarzu. Ojciec wracający z poranną gazetą najpierw był zszokowany, a później szybko zaciągnął mnie do salonu. Dowiedział się całej prawdy. Mama i tak by mu powiedziała prędzej czy później.
-Andreas, Andreas- pokręcił głową z dezaprobatą.- Mama ma racje. Mógłbyś powstrzymać swoje zapędy.
-Nie mam żadnych zapędów!- zaprzeczyłem gwałtownie, gdy tylko to stwierdzenie opuściło usta ojca. Tylko, że on miał pieprzoną rację! Tak bardzo jej chcę!
-W ogóle synu, w ogóle- znów dezaprobata.- Może powinieneś znaleźć sobie inną dziewczynę? A Adę zostawić w spokoju? Ta dziewczyna doświadcza przez Ciebie samych urazów.
-Może i masz rację. Ale ja chcę móc być jej przyjacielem. Zrozumiałem wszystko i...
-Nie Andreas. Nie rób tego jej kosztem. Chcesz być idealny w jej oczach. Chcesz pokazać jej, że ludzie się zmieniają. Że ty się zmieniłeś. Nie pokażesz jej tego siłą. Myślisz, że dobrym posunięciem było trzymanie jej tu bez jej zgody? Nie wydaje mi się chłopcze.
 Zostałem sam. Ojciec wyemigrował do kuchni i od jakiś dwóch godzin się nie pojawił. Tak samo jak Ada i mama. Co z tego, że moi rodzice mają rację. Ja nie odpuszczę. Chwila co... dzwonek do drzwi. Ojciec już je otwiera.
-Dzień Dobry Panu. Przepraszam, że tak w święta, ale mam pilną sprawę do Andreasa- mówi męski głos wprost za ściany.
-Dzień Dobry, proszę wejdź.
 Do tego wszystkiego jeszcze on! Nie rozumiem po co Karl tu przylazł. Niepotrzebnie mówiłem mu o Adzie. Bo jemu się udało. Aktualnie(podobno) są przyjaciółmi. Tak dokładnie, takimi „Best Friends Forever” . Tak, złości mnie to! Dlaczego ja nie mogę być takim przyjacielem dla niej?
-Cześć Andi!-rzuca Geiger z przyklejonym uśmiechem. Nie lubię tego uśmiechu. Nie lubię jak się do mnie mówi „Andi”. Poprawka nie lubię jak On mówi do mnie „Andi”!
-Hej-przeciągle odpowiadam. Oczywiście też sobie przyklejam „wesoły” uśmiech. Zero udawania w naszej przyjaźni(?), hmm może odpowiedniejsze będzie naszych stosunkach.  -Coś konkretnego Cię tu sprowadza?
-Przyszedłem dać Adzie prezent-Karl strzela wzrokiem po pomieszczeniu i zaraz odwraca się do korytarzyka. Nie znajdziesz jej tam przykro mi chłopczyno! I dobrze.
-Mówiłeś, że masz do mnie sprawę, a nie do niej- Można przecież opóźniać ich spotkanie. Można wytykać mu kłamstwo. Tylko kurwa to nic nie da. I tak się zobaczą. Ona mu wszystko wypapla. Sorry. Zwierzy się. I znów on będzie górą. Jak ja tego nie cierpię!
-Powiedzmy, że dla łatwiejszego przebrnięcia przez twojego ojca, skłamałem-lekko z głową uniesioną i miną filozofa opowiada Karl. Następnie mruży oczy i kieruje spojrzenie wprost na mnie.- Gdzie ona jest?
-W pokoju obok-I tak by się domyślił. Chyba muszę przejść się gdzieś. Inaczej zwariuje albo dojdzie do rękoczynów. A nie mogę być jeszcze większym potworem dla Ady. Po prostu nie mogę.

Z perspektywy Wesołej Duszy…

Wchodząc po schodach w bloku, zastanawiałem się jak bardzo moja Adrianna się zmieniła. Moja. Tak bo ona zawsze już będzie moja. Nie Wellingera, tylko moja. On ją ośmieszył, upokorzył. Niemalże ją zniszczył. To przez niego stało się to co się stało. Ona mu tego nie wybaczy. Znaczy wybaczy, bo już to zrobiła, ale nie zapomni. I to daje mi przewagę. Na razie ona jest zbyt krucha na jakiekolwiek większe relacje, ale kto wie co będzie za pół roku? Pukając do drzwi Andreasa byłem pełen dobrych chęci. W gruncie rzeczy to go lubię. W końcu to mój kolega z kadry. Myślę, że on nie jest taki zły za jakiego można by go brać. Mimo, że zrobił to co zrobił… W końcu każdy zasługuje na życzliwość i zrozumienie.
Z jego ojcem przeszło lekko. Może jakbym powiedział prawdę też bym wszedł, a jednak wolałem zataić powód mojej wizyty akurat przed nim. Wparować w święta do domu kolegi, żeby pogadać z dziewczyną. Nie, to źle wygląda. Andi nie bardzo był zadowolony z mojej wizyty. Chwilę po tym jak wkroczyłem do pokoju aktualnie zajmowanego przez Adę, drzwi wejściowe mocno trzasnęły. Andreas więc wyszedł. Podobnie jak zaraz jego mama. Teraz słysząc słowa wypowiadane przez Adriannę rozumiem zachowanie Wellingera. Idiota bał się, że przyjdę zrobić z nim porządek. Przydałoby się zdecydowanie! Co za kretyn! Jak mógł jej to zrobić?! Po raz kolejny?! Byłem głupi, że pozwoliłem mu ją zabrać ze szpitala. U mnie byłaby bezpieczna i na pewno z własnej woli!
- Zabrać Cię stąd?- cicho pytam patrząc w jej oczy. Nie mam odwagi narzucić jej tego.
-Nie- Jej odpowiedz mnie dziwi. Myślałem, że jest wściekła na Andreasa. Że pragnie być daleko od niego. Jak najdalej!
-------------------
Witam!
Z moich planów nic nie wyszło i jestem z tego powodu niezadowolona. Przepraszam, ale chyba będę jedyną wyrodną autorką, która nie komentuje u innych. Przepraszam!
Wesołych świąt! :)
Lili

2 komentarze:

  1. <3 Ada i Karl? Przecież Ada kocha Andreasa. No i dlatego nie chce do Karla, bo boi się, że posunie się jak Andi... A co się złego z Wellim? ;o o i co się stało 'wczoraj'? Gwałt, czy c?! W sumie to taksówkarz, mógł ją przelecieć, czy coś... Ale wiesz... Dużo rzeczy mogło się stać. Opowiadanie ma duuużo tajemniczości. Wellinger, nie można jej tak całować i potem tylko mówić, że chce się przyjaźni. Może ochłonie, wróci i przeprosi. I oby się więcej nie kompromitował... Ale i tak napewno nie raz jeszcze będzie spięcie lini Ada-Andi. I czemu Ada kończy ze skokami? No why? Dla Welliego? O.o No niech oni się pogodzą, no!!!
    Pozdrawiam serdecznie ;*

    tylko-na-ciebie.blogspot.com <--- nowy rozdział:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie! Ja się nie zgadzam, żeby Ada była z Karlem! Ona kocha Welliego i to z nim powinna być. Tym bardziej, że on też ją kocha :)
    Chociaż takiego wkurzonego Andreasa to ja nie widziałam jeszcze u ciebie :P
    Pozdrawiam i weny!
    ps. Zapraszam do siebie na nową, skoczną historię :)
    http://zatrzymac---czas.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

Layout by Yassmine