29 lip 2014

Odcinek 3

Nie rozumiem twojego zachowania. Co miało znaczyć "nie chcę być twoim znajomym". Andreas ty pieprzony idioto rozbudzasz we mnie nadzieje! Czuje twoje usta całujące mnie w czoło, a potem w nos. Andreas jak nie przestaniesz to zaraz wstanę i krzyknę, że Cię kocham. Może usłyszę, że ty mnie też? Odsuwasz się i rzucasz "Chcę być twoim przyjacielem czy ty tego nie widzisz?". Mam ochotę zapaść się pod ziemie. Jak mogłam w ogóle pomyśleć, że ty i ja. Niedorzeczność. Wychodzisz zostawiając mnie z poczuciem zażenowania. Próbuje zniszczyć to uczucie, poprzez sen. Tylko czy ja teraz zasnę?...

    A teraz w roli głównej Błękit Nieba, czyli z perspektywy Andreasa Wellinger

Coraz bardziej zaplątuje się w tej grze. Nie powinien dzisiaj jej całować. A jeśli ona coś poczuła? Moje dziecinne zachowanie w stosunku do niej zaczyna mnie denerwować. Nie rozumiem sam siebie, a co pomyśli sobie ona?! Który z chłopaków płacze nad dziewczyną, której w dodatku proponuje przyjaźń? Gra rozpoczęła się dosyć dawno. Kiedy jeszcze oboje byliśmy maluchami biegającymi zdrowo po ogródku. Byliśmy przyjaciółmi od pierwszej pogawędki naszych mam. Później ciągnęliśmy do siebie jak magnesy. Gdy poszliśmy do szkół kontakt nieco się zmienił. Wszystko dla tego, że ona poszła do prywatnej placówki kształcącej już od małego w stronę muzyczną. Ja zostałem podopiecznym zwykłej podstawówki, gdzie nauka nie przyjmowała konkretnego kierunku poza wyznaczonym przez państwo. Pojawiła się wtedy nowa możliwość i nowa pasja. Skoki narciarskie to coś na co czekałem każdego roku. Nowo powstający klub w Ruhpolding pochłonął moje życie niemal całkowicie. Nie myślałem już o niczym innym niż skoki. Liczyły się tylko treningi. Zapomniałem o niej. Albo to ona zapomniała o mnie. Nie ważne. Tu chodzi o brak głupiej rozmowy na poczekaniu. Jej już nie było dla mnie, a mnie dla niej. Gdy kończyłem gimnazjum postanowiłem wybrać liceum sportowe. Niby nic a tak wiele. Moje skoki były jednymi z najlepszych jakie w życiu oddawałem. Trener chwalił mnie każdego dnia. Dziwnym trafem ona porzuciła muzykę. Jakie było moje zdziwienie gdy zobaczyłem ją na schodach pierwszego dnia szkoły. Nie. Nie nastąpiła ‘renowacja’ przyjaźni, jeśli w ogóle coś takiego ma prawo istnieć. Te kilka lat naszej rozłąki spowodowały kompletny brak zainteresowania. Owszem patrzyłem na nią czasami, ale tylko czasami. Bardziej interesowały mnie skoki. Znajomi z klasy podziwiali moje osiągnięcia (zdążyłem już zebrać kilka w tamtym czasie), ale po cichu uważali mnie za lekko stukniętego. Bo przecież w wieku 16 lat powinienem latać za dziewczynami, a nie w powietrzu. Może i tak. Ale nie lubię stereotypów. Nie przejmowałem się więc ich uwagami, których nawiasem mówiąc nigdy nie powiedzieli mi prosto w twarz. Gdy trener powołał mnie do kadry narodowej, cała szkoła oszalała na moim punkcie. Dosłownie. Gdy pojawiłem się w szkole po pierwszych konkursach wszyscy bili brawo, gratulowali i prosili o autograf. Co za ironia, bo w tamtym czasie nie chciałem niczego poza sukcesami. Sławę wolałbym wyrzucić, choć nie powiem czasami jest miłym uczuciem. Ona również wpadła w szał kibicowania mi. Nie obchodziło mnie to zbytnio. Chociaż gdzieś w głębi serca czułem przyjemne łaskotanie. Brało się ono z świadomości, że nawet taka dziewczyna jak ona, nie oprze się moim zdobyczom. Po moim pierwszym prawdziwym sezonie czułem się dowartościowany w stu procentach. Zaczynało mnie jednak męczyć zainteresowanie moją osobą. Tak jak nie chciałem go na początku tak i na końcu. Starałem się więc cierpliwie spełniać prośby fanów, ignorując jednak tych bardziej natarczywych. W wolnej chwili odpoczywałem spokojnie nie przerywając treningów. Po jakimś czasie zacząłem zwracać większą uwagę na dziewczyny. Powoli wkręcałem się w temat i po miesiącu miałem spory bagaż doświadczenia. Cieszyło mnie to coraz bardziej, ale jednak gdy przyszło rozpoczęcie Letniego Grand Prix moje podboje miłosne zostały zepchnięte na dalszy plan. Wygrałem cały turniej. Tyle w temacie. Wracając po wakacjach do szkoły miałem już ułożony terminarz wyjazdów na najbliższe pół roku. Dowiedziałem się, że nie jestem sam. Bowiem jedna z uczennic szkoły również miała bogaty plan. To ona była tą dziewczyną. Moja mina gdy o tym usłyszałem świadczyła o głębokim szoku. Nie podejrzewałbym jej nigdy o skakanie. A jednak zapisała się już w tamtym roku do klubu skoczkiń narciarskich. Jej kariera zaczęła nabierać tępa. Było zupełnie tak jak w moim przypadku, tylko, że ja straciłem zainteresowanie fanów, a ona je zyskała. Została nawet Miss Szkoły. Nie twierdzę, że to przez tylko uprawioną dyscyplinę, bo urody jej nie brakowało (i nadal nie brakuje). W szkole było wiele osób mających większe i mniejsze osiągnięcia, nikt jednak (oprócz niej i mnie) nie startował w skokach narciarskich. Znienawidziłem jej za to, a pewnego dnia posunąłem się o wiele za daleko. I wtedy do mnie dotarło co się działo przez trzy miesiące od rozpoczęcie roku szkolnego. Przypomniałem sobie jak było kiedyś. Przed szkołą i natychmiast pożałowałem swoich czynów. Wyrzuty sumienia zaczęły zjadać mnie od środka. Postanowiłem, że ją przeproszę i wszystko naprawię. Nie udało się, wręcz przeciwnie. Upadła tracąc przytomność i „opuszczając życie” na miesiąc. Siedziałem przy niej codziennie powtarzając ciągle aby mi kiedyś wybaczyła. Kilkakrotnie odważyłem się ją pogłaskać po dłoniach, policzkach. I spodobało mi się to. Czułem jednak wstręt do siebie. Za to co jej zrobiłem i za to, że pozwalam sobie na o wiele za dużo. Wczoraj nareszcie się obudziła. Radość jaka przepełniła moje serce gdy zobaczyłem jak otwiera oczy, a zaraz potem je zamyka była nie do opisania. Coś jednak we mnie drgnęło, a łzy zebrały się w oczach. Płakałem! Pierwszy raz w życiu płakałem. Wiedziałem co muszę jej powiedzieć.
-------------------------------------------
Witam :)
Moja pierwsza adnotacja. A więc co ja mam wam powiedzieć? Dziękuję! Wielkie dziękuję :) Zostawiajcie adresy swoich blogów bo jak wrócę do Polski to na pewno je odnajdę i skomentuję :* Na razie je tylko czytam. Śmiało mogę stwierdzić, że wszystkie są wspaniałe ;) Do następnego ;)
Lili 

4 komentarze:

  1. Magiczne! zapraszam do siebie:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepraszam, że dopiero teraz komentuję, ale byłam na wakacjach i wróciłam wczoraj w nocy. Rozdział świetny! Pisany w większości z perspektywy Andreasa :) I już się wyjaśniło co chciałam wiedzieć :D Pozdrawiam i weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam :)
    Szkoda, że tak późno odkryłam twojego bloga <3 Uwielbiam to jak piszesz :)
    Czekam na nexty :*
    Brie

    OdpowiedzUsuń
  4. To Twój blog jest cudowny!
    Wellinger zachowuje się jak typowy nastolatek, zmienny i obojętny... może w końcu dojrzeje.
    Wszystko inne jest super!

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

Layout by Yassmine