1 lip 2014

Odcinek 1

    Zwariowałam! Rozważam zgodę! Nie mogę tego zrobić. Nie po tym wszystkim. Za dużo się stało Andreas.
-Andreas... Ja nie mogę.. Ja nie umiem- dukam cicho w twoim kierunku. Nie widzę twojej reakcji, mój wzrok utkwiony jest w drzwiach szkoły. Nic ciekawego, ale wolę ich nudę niż twój błękit nieba w spojrzeniu. Gdybyś wiedział ile dla mnie znaczysz, po mimo tego wszystkiego. Po mimo.
-Jasne, rozumiem. To cześć-odchodzisz i znów zostaje sama. Chciałabym Cię zatrzymać, ale gdzieś w środku pulsuje ból za to co kiedyś zrobiłeś. Powinnam Ci wybaczyć. I to zrobiłam. Ale nie zapomnę nigdy.
Podążam twoim śladem i kieruje się w stronę szkolnych drzwi. Oboje zmniejszamy odległość od nich z każdym krokiem. Moje są szybsze więc gdy pokonujesz pierwszy stopień schodów  niemalże dobijam twarzą do twoich pleców. Na szczęście nie poczułeś mojej "bliskości". A może mi się wydawało, bo gdy stajesz przed samymi drzwiami nagle odwracasz się do mnie przodem i łapiesz za ramiona. Przytulasz mnie do siebie i szepczesz do ucha ciche "Proszę, wybacz mi. Chcę być twoim przyjacielem, nie wrogiem. Wiem, że .." przerywam Ci odsuwając się jak najdalej to możliwe. Niestety zapomniałam o oczywistości. Jesteśmy na schodach, cofając się nie wyczuwam więc gruntu i automatycznie tracę równowagę. Upadam na chłodny beton zbierając okładkę po plecach od dwóch wcześniejszych stopni. Moja świadomość odbiera jeszcze twój zrozpaczony krzyk, a potem zatapia się w pustkę nicości. Nie jestem już w stanie nic powiedzieć, moje oczy widzą ciemność, nic nie czuje ani nie słyszę...
   Pierwsze spojrzenie i jeden obraz. Szybko zamykam z powrotem oczy i zagłębiam się w pytanie. Gdzie ja jestem? Białe ściany, białe szafki, białe łóżko i dużo kabelków. Coś mi to przypomina. Może jak wytężę pamięć uda mi się rozpoznać gdzie leże. Zanim jednak mogę pogrzebać w zakamarkach umysłu, słyszę twój szept. I wszystko już wiem. Jestem w szpitalu. Po upadku! Gdy mnie przytulałeś... O nie co ja zrobiłam? Jak mogłam być taka głupia?  Podczas gdy ja bezustannie zadaje sobie te pytania, ty nadal szepczesz. I wciąż to samo i wciąż " Wybacz proszę, błagam wybacz". Zacięta płyta, ciągle to samo i to samo. Muszę Cię z tego zwolnić.
-Dawno Ci wybaczyłam, a to dzisiejsze tego nie wymaga- mruczę cicho otwierając oczy. Znów biel napływa na mnie z wszystkich stron, ale gdy tylko odwracam głowę dostrzegam twoją postać. Przestajesz powtarzać o wybaczeniu i ocierasz szybko oczy. Zastanawia mnie co w nich było skoro chcesz to przede mną kryć. Łzy? To niedorzeczne, nie płakałbyś nade mną. Nawet z poczucia winy.
-Nareszcie się obudziłaś- słyszę twój dławiący głos. Nie to nie może być prawda. Nie chcę widzieć twojej łzy. To złudzenie. Andreasie Wellinger chłopaki nie płaczą. Na pewno nie nade mną, zwłaszcza nade mną
-Ile?- cicho rzucam. Już wiem, że to nie dzisiaj spadłam.
-Miesiąc- odpowiadasz cicho, niemalże niesłyszalnie. Z mojego gardła wydobywa się zduszony krzyk. Miesiąc?! Nie wierzę, nie mogę tu leżeć aż tyle czasu!

3 komentarze:

  1. Mistrzostwo! Pochłonęłam prolog i rozdział w mgnieniu oka i wiem jak czuła się główna bohaterka. Świetnie to wszystko opisałaś. Jestem jeszcze ciekawa co Andreas nabroił...

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeju, nie znam słów na opisanie tego!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejku Andi Ty niegrzeczny chłopcze!
    Twoje rozdziały są magiczne, bardzo magiczne...
    Chłopaki też płaczą ;)

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

Layout by Yassmine