11 kwi 2014

Prolog

Czy ty wiesz,że moje myśli krążą wokół Ciebie? Czy wiesz? Jestem pewna, że nie. Ta pewność, bierze się z mojej nieśmiałości w stosunku do Ciebie. Powtarzam w kółko twoje imię w myślach i zastanawiam się co przyciąga mnie do twojej osoby? Mija dwudziesta. Nastaje ciemność. A ja wciąż myślę i myślę. Analizuje twój uśmiech, twoją twarz. Przypominam sobie twoje gesty i słowa. Śmieje się sama do siebie, spadając w otchłań wyobraźni. Mija północ, a ja wyobrażam sobie siebie samą w twoich ramionach. Silnych, umięśnionych. W których mogę czuć się bezpieczna. Nie mam prawa tak myśleć! A jednak mija pierwsza godzina i wciąż jestem z tobą. I wciąż i wciąż wracam do twoich ramion. Dostaję od Ciebie kwiat. Lilia. Moja ulubiona. Biała. Wiedziałeś. Mogłeś wiedzieć, przecież to moja bajka. Wybija druga. Zmieniamy miejsce. Park. Drzewa. Ptaki. Dorośli. Dzieci. Ktoś głośno się śmieje, inny woła swojego psa. Dzieci piszczą goniąc się wzajemnie. Świat promienieje. I my promieniejmy. Udziela się nam leśna atmosfera. Śmiejemy się radośnie. Trzecia w nocy zaznacza swoją bytność, a my idziemy na lody. Podrygujemy w rytm chwytliwej piosenki reklamowej. Oboje nie znamy słów utworu, tym bardziej ich znaczenia. Liczy się melodia. Moje zwinne kroki omijające kamienie leżące na ścieżce, twoje silne ręce ciągnące mnie ku tobie. Ah mogłabym tak trwać już na zawsze. Niestety czwarta już przyszła, a wraz z nią nasze umorusane twarze. Delikatnie ścierasz mi czekoladowy ślad opuszkiem jednego z palców. Twój dotyk wywiera we mnie skrajne uczucia. Chciałabym abyś już nie zabierał dłoni z mojej twarzy nigdy. Nawet jeśli robisz to tylko po to aby odgarnąć niesforny kosmyk z mojego czoła, zasłaniający oceanowy błękit moich oczu. Już piąta. Dziesięć godzin marzeń o tobie i ani jednej minuty snu. Została mi już nie cała godzina. Mogłabym zanurzyć się w krainę błogiego odpoczynku, a jednak poświęcam minuty na spacer z tobą. Odprowadzasz mnie pod same drzwi mojego domu. Całujesz na pożegnanie w czoło. Puszczasz moją rękę i odchodzisz. Chcę Cię zatrzymać! Nie mogę. Wybija szósta. Muszę wstać, zmyć nieprzespaną noc z twarzy, uczesać włosy, zmienić piżamę na strój codzienny i zjeść śniadanie. Punkt siódma jestem gotowa do wyjścia. Przemierzam szare uliczki, trafiając do kremowego budynku. Szkoła. Znów. Tak jak wczoraj. Przedwczoraj. Tydzień temu. Dwa. Trzy. Ty również tu trafiasz. Nadchodzisz z przeciwnej ulicy. Dostrzegasz mnie. Wołasz. Przystaje, czekam aż mnie dogonisz. Przechodzisz przez bramę z niewiarygodną szybkością. O co tym razem Ci chodzi? Chcesz odpisać zadanie? A może kolejny raz obrazić? Spodziewam się najgorszego, a ty jak niby nigdy nic stajesz przede mną i mówisz o przeprosinach i wspólnym wyjściu do kina. Nie zauważasz mojego zmęczenia, tuszowanego przez cienie i podkłady. Komplementujesz kwitnący wygląd, wesołe iskierki w oczach. Co mam Ci odpowiedzieć? Serce podpowiada zgodę, rozum jej przeciwieństwo. Dlaczego to takie trudne Andreasie Wellinger? 

3 komentarze:

  1. Fajnie się zaczyna ;) Czekam na 1 :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jezusie i Maryjo! Mimo, że to prolog to już Ci mówię, że kocham to i będę tutaj 24/7! Zaskoczyłaś mnie, na maksaa. I to się nazywa talent pisarski! Pozdrawiam i zapraszam do siebie <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale magicznie!
    Ciekawie się zapowiada.

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

Layout by Yassmine